sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział 11

- Te sny. Wiesz, czasem ludzie śnią o czymś, lub o kimś, kogo widzieli gdy byli bardzo mali. Świadomie tego nie pamiętają, ale... - Mężczyźnie przerwał dzwonek do drzwi. Miałam wrażenie, że odetchnął z ulgą. Uśmiechnął się przepraszająco, wstał i ruszył w kierunku drzwi. Kilka sekund później do środka wbiegł Seth i niezbyt zadowolona Leah. 
- Siądźcie - powiedziała Esme z uśmiechem. - My właśnie rozmawiamy z Nat o jej snach.
Leah spojrzała ze zdziwieniem na tatę, który pokiwał głową. Dziewczyna przewróciła oczami i usiadła. 
- A więc, jak już mówiłem, - kontynuował Carlisle - czasami śnią na się rzeczy, które wiedzieliśmy w dzieciństwie. Pewnie stąd brały ci się te sny z nami w roli głównej. No i Jake opowiadał ci te legendy..
- Historie - przerwała mu Leah. - Carlisle, czy to do czegokolwiek prowadzi? Oprócz wyjaśnienia w jaki sposób działa ludzki mózg? Bo jeśli ty chcesz to w ten sposób tłumaczyć, to się zejdzie do następnego lata. A ja tyle czasu nie mam. Nat, - powiedziała patrząc mi prosto w oczy - te sny to przyszłość. W niektórych przypadkach może to być teraźniejszość. Twoje sny są wizjami. 
Spojrzałam na wszystkich po kolei. Nikt nie wybuchł śmiechem, nie wykazywał żadnych oznak rozbawienia. Czyli to żart raczej nie był. No chyba, że ich zdolności aktorskie są tak ogromne.
- To nie żart - powiedział nagle rudy jakby czytając mi w myślach. A po chwili dodał jeszcze - Bo czytam. I nie jestem rudy.
- A podobno wampiry mają niesamowicie dobry wzrok - powiedziała cicho Leah wywołując delikatny uśmiech na twarzy Rose i wybuch śmiechu u Emmeta.
- Ale... ale moje sny są sprzeczne - powiedziałam przypominając sobie je wszystkie. - W tym pierwszym ci Volturi mnie gonią. Śniłam tam, że oni próbują mnie zabić, a potem wszyscy giną. Potem śniłam, że są w jakiejś sali. Rozmawiają. Jeden chłopak - Eric - miał porzucić fałszywe wizje. A ostatnio śniłam, że coś lub ktoś mnie goni. Uciekałam przez las i nagle wypadłam na jakąś polankę. Rozmawiałam tam z dwójką wampirów, właściwie, to jeszcze dzieciaków. Mieli może trzynaście lat. 
- Ta dwójka to pewnie Alec i Jane. Zostali zmienieni w wieku dwunastu lat, ale teraz mają około tysiąca. Poza tym nie widzę tu sprzeczności - stwierdził bez ogródek Jasper.
- Trudno to wyjaśnić. Bo w tym pierwszym ja wiedziałam, że oni wszyscy chcą mnie skrzywdzić. To było po prostu pewne. Tak jakby ktoś mnie o tym ciągle zapewniał. A w kolejnych... ten drugi, on... widziałam wszystko, ale jedyne co wiedziałam, to to, o czym mówili. A trzeci... w nim całkowicie brałam udział. W poprzednich nie mogłam kontrolować żadnego swojego ruchu. 
- To dziwne. Eleazar twierdził, że twoim darem są wizje. Ale nie takie, jakie ma Alice. Twoje nie zmieniają się wraz z decyzjami innych, ale nie są również niepodważalne. 
- Wizje Alice? - zdziwiłam się i zerknęłam na dziewczynę.
- Tak - Al uśmiechnęła się.- To mój dar. Widzę przyszłość. Ale wszystko zależy od decyzji, jakie podejmują inni.
- Ja.. ja nie specjalnie to wszystko rozumiem - wyznałam. Spojrzałam na Leah. Wiedziałam, że jeśli ktokolwiek ma mi to wytłumaczyć w miarę szybko i zwięźle to będzie ona.
- OK. Po kolei - Leah wywróciła oczami jednocześnie się delikatnie uśmiechając. - W twoim ostatnim śnie Alec i Jane wyjaśnili ci kilak ważniejszych rzeczy. A więc, że są wampirami oraz co cechuje wampiry.
- Tak... mniej więcej - powiedziałam cicho.
- Dobrze. Więc wiesz, że  wampiry mają wyostrzone zmysły, są bardzo szybkie, niesamowicie wytrzymałe... no z wyjątkiem ognia. Świecą się na słońcu, czosnek i woda święcona na nie nie działa. Żywią się krwią. Akurat Cullenowie to wegetarianie. Żywią się krwią, owszem, ale zwierzęcą. Dlatego ich oczy są złote.
- A jeśli wampir żywi się ludzką krwią, to jego oczy są czerwone? - zapytałam przypominając sobie moje sny. Wszyscy pokiwali głowami. - Wiecie, ten Eric... on też miał złote oczy. Wszyscy inni mieli tam czerwone, tylko on miał złote.
Leah rzuciła mi zdziwione spojrzenie. Przez chwilę miałam wrażenie, że chce mnie o coś zapytać. Jednak chyba zrezygnowała. Zamiast tego zwróciła się do Alice.
- Al, myślę, że wiem, jak ominąć te fałszywe wizje. Ja mam naszyjnik, który blokuje dary mentalne. No... mniej więcej blokuje. Powiedzmy Edward nie może przeczytać wszystkich moich myśli, ale nie jestem w stanie zablokować wszystkiego. Wydaje mi się, że to dlatego, że jestem zmiennokształtną.
- A co to ma do rzeczy? - zdziwił się tata.
- Naszyjnik został stworzony przez pewną pijawkę, dla wampirzycy. Ostatecznie dla człowieka. Gdybym nie uczyła się go kontrolować, byłby tylko głupią ozdobą.
- Czyli... - odezwał się Ed. - Czyli nie dasz go Alice jeśli będę w pobliżu?
- Tak. Ale nie przyszłam tu tylko po to, żeby wyjaśnić wam sprawę naszyjnika - powiedziała, a gdy spojrzała na Setha dodała - Ani dlatego, że Seth mnie tu zaciągnął.
- Więc o czym jeszcze chciałaś pogadać? - zapytała Rose.
- O Natalie - stwierdził rudy... a po chwili zaczął mruczeć coś pod nosem. Emmet chyba to zrozumiał, bo zaczął się śmiać. Leah tylko zgromiła go wzrokiem.
- Tak, chodzi o Nat. Volturi ją zabiją. Już o niej wiedzą. Wiecie o tym. Pamiętacie jaka była sprawa z Ness.
Wszyscy pokiwali głowami.
- Wobec tego, co proponujesz? - zapytał Carlisle
- Teraz nie zaatakują. jest środek lata. Poza tym myślą, że nie spodziewamy się agresywnych działań z ich strony. Tak więc chwilowo jest tu bezpiecznie. Sądzę jednak, że lepiej będzie, jeśli przeniesiecie się do La Push - ostatnie słowa skierowała do mnie i rodziców.
- Wydaje mi się, że masz rację. W La Push będziecie pod stałą ochroną - niechętnie stwierdziła Rosalie.
- Dobrze. Skoro wszystko już uzgodnione, to ja chyba pójdę się przebrać - stwierdziła Al i pobiegła do swojego pokoju. Wróciła już po kilku minutach. Miała na sobie ciemne rurki, biały T-shirt z nadrukiem, czarną skórzaną kurtkę i addidasy.
- No to idziemy - powiedziała Leah i wyszła z domu. Zerknęłam przez okno, żeby zobaczyć w którym kierunku pójdą. Zobaczyłam, że Leah pobiegła do lasu. Schowała się za pierwszym lepszym drzewem. Po chwili zza tego drzewa wyszedł ogromny wilk. Taki sam jak w moim śnie. W mojej wizji.
- Eee... Leah wszystko ci mniej więcej wytłumaczyła - zaczęła Esme. - Jestem jednak pewna, że chciałabyś znać więcej szczegółów.
Kiwnęłam głową i zaczęli opowiadać.
- Aro, Marek i Kajusz stoją na czele Volturi. Prawdziwą władzę ma jednak Aro. Kajusz i Marek zwykle nie zgadzają się ze sobą, a, że większość decyzji podejmują drogą głosowania, Aro ma decydujący głos - powiedział Edward, ale wtrącił się Carlisle.
- Owszem, jednak Kajusz, mimo że często ma inne zdanie niż Marek chętniej poszedłby za nim, niż za Aro. Nawet jeśli ten drugi się z nim zgadza. Ma to chyba związek z tym, że to Marek jest najstarszy.
- Marek jednak niczym się nie interesuje. Zostawił władzę Aro, a Kajusz po prostu to akceptuje - podsumował Jasper.
- Tak, nie da się ukryć - Edward spojrzał na wszystkich, jakby się upewniając, że nikt już mu nie przerwie.- W straży Volturi są głównie utalentowane wampiry. Alec i Jane to "piekielne bliźniaki". Ich dary są praktycznie przeciwne. Jane może sprawić ogromny ból, a Alec "wyłącza zmysły". Demetri jest tropicielem, Feliks wprawdzie nie ma daru, ale jest niesamowicie silny, nawet jak na wampira. Renata jest tarczą fizyczną. Zawsze trzyma się blisko Aro. No i oczywiście Heidi. Ona... sprowadza ludzi. Jest również Chelsea. Jej darem jest manipulacja uczuciami. Głowa Volturi również nie jest pozbawiona daru. Aro za pośrednictwem dotyku może przeczytać wszystkie twoje myśli. 


Rozdział jak zwykle spóźniony, ale niestety wcześniej nie miałam czasu pisać. Nie mam pojęcia, kiedy pojawi się następny. Postaram się jak najszybciej.