niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 4

      [ALICE] 
Zamknęłam oczy i słuchałam. Kochałam to, kochałam polować. Prawie tak samo jak robić zakupy... a może nawet bardziej. Nieważne... trzy km stąd jest moja kolacja. Ruszyłam, moje włosy rozwiał wiatr, a ja biegłam coraz szybciej. Po chwili byłam przy zwierzaczku. Już miałam się na niego rzucić, kiedy coś zobaczyłam.
Nessie i Jacob siedzieli na kanapie, chyba oglądali jakiś film, bo Jake trzymał popcorn. Szeptali coś do siebie. Udało mi się wychwycić tylko dwa słowa ,,odwiedzimy Cullenów". Zostawiłam niedźwiadka i pobiegłam do domu. Przez całą drogę recytowałam jakieś wierszyki. Kiedy wbiegłam do środka zobaczyłam wlepione w drzwi (a potem we mnie) siedem par oczu. 
- Mam dwie dobre wiadomości! - krzyknęłam na wstępie. - Pierwsza: Emm, zostawiłam ci niedźwiadka, druga: Ness i Jake chcą nas odwiedzić. 
Wszyscy jak na zawołanie się uśmiechnęli, a Emm nawet mnie uściskał.
- Zostawiłaś dla mnie misia! - krzyknął obracając mnie w powietrzu. A to podobno mnie trudno zrozumieć.  
Wieczorem siedziałam przed telewizorem, kiedy nagle podbiegła do mnie Rose. Zaczęła mówić coś o jakiejś sukience. Dopiero po chwili zrozumiałam o co jej chodzi. Szła na randkę z Emmetem, a ja miałam jej nową sukienkę. Właściwie nie wiem, dlaczego nie wzięła jej do siebie. Weszłam do garderoby i z uśmiechem wzięłam do ręki odpowiednie ubranie. Pół sekundy później byłam już przy drzwiach do pokoju Rose. Blondynka otworzyła je, a ja już miałam podać jej sukienkę, kiedy coś zobaczyłam. Nie wiedziałam co dzieje się wokół mnie, ale to nie był problem. W końcu zawsze tak było, kiedy miałam wizję.
Natalie stoi na jakiejś polance obok Ness i Jake'a, który po chwili przemienia się w wilka. Powoli z lasu wychodzi sfora, a sekundę później dołączają do nich wampiry. Byliśmy to my - Cullenowie i... wszyscy, którzy pomagali nam, gdy Volturi chcieli zabić Nessie. Wszyscy patrzyli w przeciwległy fragment lasu. Po kilku minutach można było zauważyć czarne peleryny. Spadł pierwszy śnieg.
Otworzyłam szeroko oczy i nie zwracając na nic uwagi zbiegłam do salonu. Rozejrzałam się.
- Gdzie Carlisle i Edward? - zapytałam siląc się na spokój. 
- Na polowaniu. Powinni niedługo wrócić - odezwał się Jasper, a po chwili dopłynęła do mnie fala spokoju.
- Nie możemy na nich czekać. Miałam wizję - powiedziałam. - Widziałam Volturi... oni... - Nie dokończyłam. Kolejna wizja:
Porozrzucane części ciał. Najwyraźniej wszyscy sądzili, że nie będzie bitwy. To był błąd. Mój wzrok przykuła ogromna plama czerwieni w miejscu, gdzie wcześniej stała Natalie z rodzicami. Teraz widziałam tylko jakieś zmasakrowane ciała po środku kałuży. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że wszędzie widać to mniejsze, to większe plamy krwi. Wszędzie leżą takie ciała, lub ich części.  Śnieg znowu zaczął prószyć. 
Krzyknęłam. Nie mogłam znieść tego widoku. Ciągle miałam to przed oczami. Poczułam czyjś dotyk. Wiedziałam kto to. Wtuliłam się w Jaspera. 
- Alice? Musimy ich zawiadomić! - Edward najwyraźniej wrócił w trakcie wizji. Powiedział coś cicho do mojego męża, a po chwili znów poczułam spokój.
- Dziękuję - szepnęłam. - Opowiedz im. - Ed kiwnął głową i opowiedział wizję. Tylko tą drugą. Ponieważ nie miałam siły, ani żadnych chęci mówić, pomyślałam o pierwszej. Po chwili usłyszałam jej opis.
- Trzeba do nich zadzwonić - stwierdziła Rose.
- Ja to zrobię. - Sama zdziwiłam się tą wypowiedzią, ale skoro już to powiedziałam, to, to zrobię. Wyciągnęłam z kieszeni komórkę i wybrałam numer domowy do Nessie. 
- Mówi Jacob. Słucham - usłyszałam po kilku sekundach.
- Jake, tu Alice. Ja... miałam wizję.
- Wizję? - w głosie Blacka dało się wyczuć zaniepokojenie.
-T ak. Widziałam, jak Volturi nas zabijają.
- Kiedy? Gdzie? Dlaczego?
- Zimą. Na jakiejś polance, ale nie wiem gdzie dokładnie. Nigdy jej nie widziałam. Miejsce wydało mi się znajome... nie wiem. Chyba chodzi im o Natalie. 
- Powiem o wszystkim Ness.
- Dobrze. - Usłyszałam sygnał zakończenia rozmowy. Westchnęłam i odłożyłam komórkę. Nic dziwnego, że Jake zareagował spokojniej niż ja. On nie widział tego wszystkiego. Zamknęłam oczy.
             [JACOB]
Ness była w pokoju, sprzątała, a Nat poszła do Evy. Oglądałem jakiś mecz, kiedy zadzwonił telefon.
Niecałe pięć minut później byłem w sypialni i opowiadałem Ness o wizji Alice.
- Musimy do nich pojechać. Może coś ustalimy... Nie wiem.
- Musimy powiedzieć o wszystkim Nat. W końcu to o nią chodzi.
-Ale.. - Ness nie była przekonana.
- Nie jest już małym dzieckiem. Zobaczysz, że zrozumie.
- A... kiedy jej powiemy?
- Jak będziemy u Cullenów. Myślę, że tak będzie najlepiej - stwierdziłem. Nessie otwierała usta, żeby coś powiedzieć kiedy zadzwonił telefon.
- To pewnie Al - uśmiechnąłem się blado do Renesmee

Rozdział strasznie krótki, ale cóż, tak wyszło. Następny pojawi się... hmm... przy odrobinie szczęścia (i weny) przed weekendem. 

1 komentarz:

  1. Yeah! Nareszcie nowy rozdział! Chociaż po dłuższej nieobecności ( 2 miesiące!!!! ) spodziewałam się czegoś dłuższego. Dobra koniec narzekania. Rozdział suuuuuper =D Czekam z niecierpliwością na nowy.

    Katherina

    OdpowiedzUsuń